Usłyszałem dzwonek do drzwi. Byłem nieco zdezorientowany, bo kto mógł mnie odwiedzać o tak wczesnej porze. Leah? Ona raczej wleciałaby do mojego pokoju. Wyszedłem z łóżka zaspany i poczłapałem do drzwi. To co tam zauważyłem zaparło dech w mych piersiach.
- Leah? - Spytałem nadal nie dowierzając. - Co ty tu...
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to, że jej policzki są mokre od łez, a obok niej stoi walizka. Przytuliłem ją do siebie, a ona wtuliła się tak mocno, że niemal nie mogłem wziąć powietrza w płuca. Staliśmy w progu mojego domu przytuleni przez dłuższą chwilę, gdy w końcu dziewczyna trochę się uspokoiła, i z czystym sumieniem mogłem się od niej lekko odsunąć. Nie chciałem tego robić, kocham ją i każdy moment, w którym się przytulamy lub całujemy sprawia, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Uh, poprawka, aniołem. Ale trudno by nam było się poruszać kiedy tak jesteśmy w siebie wtuleni. Zaprosiłem ją do środka, choć wydawało mi się to idiotyczne, przecież nie musiałem jej zapraszać. Weszliśmy do mojego pokoju, gdzie zostawiłem jej walizkę, a Leah usiadła na łóżku. Dołączyłem do niej. Chwilę milczeliśmy, nie chciałem nalegać lub jej pospieszać, wiedziałem, że zaraz mi wszystko opowie, a na razie układa sobie to w głowie.
- Wyprowadziłam się z domu. - Oświadczyła chwytając bransoletkę, którą jej podarowałem dzień wcześniej. Mimo złej wiadomości, uśmiechnąłem się na widok aniołka. Później zobaczyłem strużkę krwi, chwyciłem Leah za nadgarstek. Chciała cofnąć dłoń, ale trzymałem ją dość mocno, by nie mogła się wyrwać. Na jej twarzy malował się ból i strach. Pierwsze co pomyślałem, to to, że ojciec mógł jej coś zrobić. Po dłuższym oglądaniu rany doszedłem do wniosku, że własny ojciec chyba nie rzucałby w córkę szkłem.
- Leah, czy ty się chlastałaś?
- Nie! - Odpowiedziała niemal natychmiastowo. Krew kapała na moje spodnie, nad którymi trzymałem jej rękę.
- Szlag. - Syknąłem. Spojrzałem na jej twarz, która teraz była smutna.
- Przepraszam... - Chciałem już powiedzieć, że to nie jej wina, że mam poplamione spodnie, ale nie dała mi dojść do słowa. - Po prostu szklanka pękła mi w dłoni. - Powiedziała niewinnie, gdy zaprowadziłem ją do łazienki i zacząłem obmywać ranę i wyjmować kawałki szkła. Pozwoliłem by mi wszystko opowiedziała. - Eh, wczoraj zamknęłam się w pokoju i dopiero dzisiaj rano z niego wyszłam. Zapomniałam wziąć telefon z kuchni. A rano okazało się, że tata usunął twój kontakt oraz wszystkie sms, które wymienialiśmy. Szukałam też naszych wspólnych zdjęć. Nie było ich. Tak się zdenerwowałam, że szklanka... - Jej oczy wpatrywały się we mnie bardzo uważnie. Na samą myśl o tym jak ojciec musiał się wtedy do niej odnosić moje szczęki się zacisnęły. Łzy znów zaczęły płynąć po jej policzkach. Oczywiste było, że teraz będzie mieszkać u mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć, jak ją pocieszyć. Wszystko to było moją winą i oboje o tym wiedzieliśmy, tylko Leah nigdy by się nie przyznała, że tak myśli. Zabandażowałem jej nadgarstek i znów przytuliłem do siebie, a ona rozpłakała się jak małe dziecko. - Zabronił mi wracać do domu. - Wybełkotała między salwami płaczu. Nic nie mówiłem, spokojnie czekałem aż przestanie płakać. A gdy już skończyła pomogłem jej się rozpakować. Wzięła chyba wszystkie swoje rzeczy, pomijając książki. Kurde, właśnie, co z książkami? Leah jakby czytając w moich myślach powiedziała :
- Będę musiała polecieć po książki i jeszcze parę rzeczy. Nie wzięłam swojej kurtki zimowej, a robi się coraz chłodniej. To co tu przyniosłam to naprawdę niewiele. Choć.... - Przerwała i na chwilę pogrążyła się w myślach.- Nie wiem, czy mogę tutaj zamieszkać. Nie chciałabym się narzucać.
- Leah, co ty gadasz! Oczywiście, że możesz. - Pocałowałem ją w czoło.
- A twoja macocha?
Przygryzłem wargę i zacząłem się zastanawiać. Nie było jej, nie wiadomo kiedy wróci.
- Później się będziemy tym martwić. - Uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny i otworzyłem szafę, do której włożyłem jej ciuchy. Podeszła do mnie, i pocałowała mnie bardzo delikatnie, a potem szepnęła mi do ucha.
- Musimy się dowiedzieć dlaczego mój ojciec tak postąpił.
Spojrzałem na nią spokojnie. Racja, musieliśmy się dowiedzieć dlaczego tak zareagował na moje skrzydła. Powinien się cieszyć, że jestem Aniołem jak Leah. Więc co w tym wszystkim nie pasowało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz