poniedziałek, 24 marca 2014

35 ~ Luke.

Leah leżała przede mną na łóżku, jej bladoniebieskie oczy wpatrywały się w magazyn sportowy, wędrowały wręcz znudzone po stronach gazety. Mimo to, lepsze było patrzenie na nią znudzoną niż zapłakaną. Przez cały czas się w w nią wpatrywałem, jakbym się bał, że zaraz zniknie. Pomyślałem o tym, co by było, gdybym jej nie miał. Gdyby nie była przy mnie. Jakbym sobie poradził? Bałem się nawet myśleć, co bym zrobił, gdybym kiedyś przez przypadek się przemienił. Nawet nie wiedziałbym, czym jestem. A co dopiero moja macocha.. Gdybym był nieostrożny i moje skrzydła ukazały by się macosze..
   W pewnym momencie przyszedł taki czas, że myślałem, że ją sobie wymyśliłem. Kiedy jej nie widziałem miałem wrażenie, że jej naprawdę nie ma. Że taka cud-dziewczyna nie istnieje. Przy świadomości o jej życiu trzymały mnie sms'y i wiadomości na laptopie.
- Znów się czymś martwisz. - Dziewczyna spojrzała na mnie zmartwiona, odrywając się od gazety. Patrzyłem na jej długie włosy, które w nieładzie opadały na łóżko. - Tak w sumie, wiem, co może podniesie Cię na duchu. - Dodała, delikatnie się uśmiechając, co mnie zaskoczyło.
- No dobrze, spróbuj. - Odwzajemniłem uśmiech kładąc się obok niej. Jej dłoń przeczesywała moje włosy.
- Będąc aniołem, Twoje procesy starzenia organizmu, są.. Spowolnione. Jesteś tak jakby dłużej młody.
Leah powiedziała to z taką powagą, że nie wiedziałem jak na to odpowiedzieć. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc przejęcie w jej oczach. Podniosłem się, siadając na skraju łóżka.
- Nie śmiej się, ja serio mówię! - Uderzyła mnie poduszką, siadając obok mnie, a na jej twarzy pojawił się piękny uśmiech.
- Ależ ja w to kochana nie wątpię. Cieszę się, dłużej będę piękny. - Odparłem, oglądając się za nią, która teraz śmiejąc się padła znów na wygniecioną pościel.
- Ty dowcipnisiu - Rzuciła zmienionym głosem, udając małe dziecko. Już miałem ją pocałować, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Cholera, nie dziś.. - Jęknąłem, gdy w głowie pojawiła się myśl, że to była moja macocha. Nie miałem jeszcze ułożonego planu mojej pewnie niezwykłej wypowiedzi, tłumaczącej co robi u mnie w łóżku dziewczyna. Co ciekawsze, co robią jej spakowane rzeczy w torbie u mnie w pokoju. - Poczekaj chwilkę, nie wychodź z pokoju.
- Macocha? - Zapytała przestraszona podrywając się z łóżka.
- Nie wiem, możliwe. - Rzuciłem szybko wychodząc z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Byłem zdenerwowany. Nie bałem się sprzeciwić tej okropnej babie, bałem się raczej, że jej zachowanie znów skrzywdzi Leah, a nie chciałem znów się z nią rozstawać, ani na chwile. Otworzyłem drzwi domu, a w progu ujrzałem Davida.
- Siemano.. - Powiedział dość cicho, nie wyglądał na pewnego siebie Yar'ego, którego znałem kiedyś.
- Spadaj. - Rzuciłem chcąc zamknąć mu przed nosem drzwi, jednak ten zaparł się rękoma.
- Ej, stary. Poczekaj chwile. Długo masz zamiar ukrywać się w tym domu? W szkole nie było Cię masę czasu, kumple się o Ciebie pytają. Nikt nie wie co się dzieje.
Spojrzałem w ziemię. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłem patrzeć mu w oczy. Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Staliśmy w milczeniu, chyba czekał, aż mu wszystko opowiem, tak, jak kiedyś. Niedoczekanie.
- Nie Twój interes. - Syknąłem, chcąc znów zamknąć drzwi, gdy nagle z mojego domu rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, jakby ktoś właśnie rozbił lustro w łazience, czy coś w tym stylu. Niewiele myśląc odwróciłem się i pobiegłem w stronę swojego pokoju, w głowie miałem obraz Leah, której coś się stało. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem rozbite okno. Kawałki szkła, na których gdzieniegdzie widniała krew, leżały na ziemi, częściowo przykryte białymi piórami.
- Ja pitole, walczyłeś z kimś na poduszki na śmierć i życie? - Nie zorientowałem się, kiedy Yaro wlazł za mną do pokoju, rozglądając się dookoła, jakby zwiedzał muzeum. Nie przejmowałem się bałaganem. Domyśliłem się, że to sprawka Leah, tylko zastanawiało mnie, dlaczego wybiła okno i gdzie się udała. Krew na podłodze nie była przyjemnym widokiem, jeszcze bardziej mnie martwiła. Podszedłem do okna, serce waliło mi jak młot. Wychyliłem się, zaglądając dół. Modliłem się, aby na ziemi nie leżała jasnowłosa piękność, jednak moje modlitwy zostały wysłuchane, nie było jej. Rozejrzałem się jeszcze raz dookoła, jednak Leah już nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz