wtorek, 25 marca 2014

36 ~ Leah.

Czy stchórzyłam? Tak, chyba tak. Nie bardzo chciałam się widzieć z macochą Luka, on sam za nią nie przepadał. Może się bałam, sama nie wiem. Głupi pomysł, by wylecieć o poranku przez okno, gdy słońce już świeci, dorośli idą do pracy, a dzieci do szkoły ale taki miałam odruch.
Pierwsze o czym pomyślałam, to książki. Musiałam po nie wrócić, przecież nie mogę przestać chodzić do szkoły. Drugie - Ciuchy. Zbliżał się listopad, było coraz chłodniej i nie uśmiechało mi się chodzenie w jesiennej kurtce oraz bez rękawiczek i szala gdy nastaną mrozy.
Podlatując do okna miałam szczerą nadzieję, że jest ono otwarte. Tak! Miałam szczęście. Podleciałam bliżej i przecisnęłam się przez framugę po cichu. Założyłam wisiorek i przyjemny ciężar zniknął z mych pleców.
- Uhhmm-m.. - Podniosłam zakrwawione pióro, które właśnie opadło na ziemie. Musiałam się gdzieś zahaczyć.. - Rzeczywiście coś uderzyło gdy wylatywałam u Luka, ale.. Hm.. - Zamyśliłam się i wtedy usłyszałam przeskakujące korbki i blokadzie zamka. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął mój młodszy brat. Nie wiem czego tu szukał, w normalnych okolicznościach pewnie bym go stąd wygoniła, za to że bez pozwolenia szwenda się po mym pokoju.
- Leah! - Krzyknął młody, biegnąc ku mnie, jak w tych wszystkich romantycznych filmach. Zwolnione tempo, super muzyczka. Taaa..
- Chris! Boże, cicho, cicho! - Syknęłam, przytulając go mocno, choć w tym momencie bardzo się zestresowałam. Boże, oby rodziców nie było, oby ich nie było!
- Mama się ucieszy... Dobrze że do nas wróciłaś! Ups... Bo wróciłaś, prawda? Leah!
- Nie wiem młody, naprawdę. Jeszcze dużo czasu minie zanim wszystko będzie jak dawniej. - Chciałam powiedzieć, że nigdy nie będzie już dobrze, czułam ogromną niechęć do ojca, mimo wszystko przygryzłam język... - Wiesz co... Szukam właśnie mojej książki od...
- Witaj skarbie. - Uh, zwołanie rodzinne... Miałam taką nadzieję, że rodziców nie ma. A mimo to, matka stała przy szafce, opierając się o nią i lekko uśmiechając w moim kierunku. Była widocznie zadowolona, zmarszczki wokół oczu stały się bardziej widoczne niż zazwyczaj... - Miło Cię widzieć.
- Ciebie też, mamo. - Uśmiechnęłam się do niej znad kupki ciuchów które szykowałam. Odsunęłam się trochę i podeszłam bliżej mamy, czekając aż ona pierwsza coś zrobi. Cokolwiek, nawet jeśli miałaby mnie właśnie uderzyć... Matka podbiegła i mnie uściskała.
- Wróciłaś po ciuchy tylko,tak? - Spojrzała na mnie smutno... - No dobrze...
- Mamo, kocham go, a tata odpalił taki cyrk że nie chcę mu się na oczy pokazywać... - Spojrzałam na opatrzoną rękę i ścisnęłam ją w pięść, wywołując ból.
- Wiem, wiem...- Zamyśliła się na moment.- Poczekaj tutaj, zaraz ci coś pokażę... - Zaczęła się rozglądać w okół siebie a potem wyszła z pokoju. No dobra, może to co chce mi pokazać, choć trochę nam wyjaśni dlaczego ojciec tak zareagował. Wyjęłam ogromną walizkę, na jedną stertę ułożyłam zeszyty i książki, a na drugą resztę ciuchów, kurtkę założyłam na siebie by nie marnować miejsca w torbie. Mama wróciła ze starą książką. Trzymała ją w obu dłoniach, najwidoczniej była bardzo ciężka.
- Powinna Ci się przydać. Zaznaczone są najważniejsze momenty... Zresztą poradzisz sobie, przeczytasz i sama zadecydujesz co zrobić z taką wiedzą. - Wręczyła mi książkę. Jej okładka była burgundowa, a złotą czcionką wypisany był tytuł oraz data wydania - 1589 rok. Cholera, naprawdę stara. W tym momencie nie zdziwiły mnie pożółkłe kartki oraz niekiedy zatarte słowa.
- Dziękuję mamo, przyda się. Obiecuję że się odezwę gdy przeczytam... A, mamo, Chris. Nie było mnie tu. Dobrze? Lepiej, zeby tata nie wiedział, nie chce mnie znać.
- Oh, Lee, Lee. Przecież on Cię kocha. Powiedział to wszystko w przypływie gniewu. Gdy to przeczytasz zrozumiesz, że chciał dobrze. - Mama ucałowała mnie w czubek głowy i pomogła przy znoszeniu torby po schodach. Pożegnałam się z bratem, mama żegnała mnie dopiero przy furtce.
Przy drzwiach wejściowych usłyszałam wibrację telefonu, spojrzałam na wyświetlacz.

Luke:
Gdzie jesteś? 

Już wracam, nie martw się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz