środa, 8 maja 2013

30 ~ Luke

Stałem uśmiechnięty patrząc, jak Leah niezgrabnie wspina się ku swojej ścianie domu. Ludzie przechodzący wpatrywali się na nią jak na wariatkę. Mieli rację, była wariatką.
***
Tej soboty już się nie spotkaliśmy. Leah tłumaczyła, że jej rodzice chyba coś podejrzewają że jej nie było, bo zobaczyli pióra porozrzucane po pokoju. Podobno zapomniała posprzątać. Leżałem na łóżku, gdy nagle rozbrzmiał mój dzwonek telefonu. Chwyciłem go do ręki, będąc pewnym, że to Leah dzwoni by pogadać. Ku mojemu zdziwieniu, na wyświetlaczu zaprezentował się napis " Yaro " . W tym momencie zrobiło mi się dziwnie, po raz pierwszy chyba nie cieszyłem się, że dzwoni.
- Czego? - Zapytałem niemile, chyba mając nadzieję, że równie niemile mi odwarknie.
- Siema. - Odpowiedział zaskakująco przyjaznym tonem. Tak, jak dzwonił do mnie jeszcze kilka miesięcy temu. - Co tam u Ciebie?
- Po co dzwonisz? - Przeszedłem do sedna.
- Nie chcę się z Tobą srać o laskę. - Zabrzmiał szczerze.
- Co ty kurna nie powiesz... - Ewidentna ironia.
- Daj spokój, Luke. Nie warto szarpać się o byle jaką laskę. - Prychnął, w przeciwieństwie do mnie. Ja buzowałem od środka.
- Mówiąc " Byle jaka laska ", chyba nie mówisz o Leah?
- Kurna, ale się czepiasz. Dajmy sobie spokój, po cholerę się kłócić przez takie coś?
" Takie coś ". Mimo że się starał, rozdrażniał mnie jeszcze bardziej. Miałem ochotę go teraz złapać za szyję i dusić. Dusić, aż zmieni kolor na twarzy.
- Odwal się stary, szkoda czasu na naszą rozmowę. - Odłożyłem słuchawkę.
Słońce już dawno zaszło, zbliżała się trzecia w nocy. Położyłem się w łóżku, jednak nie mogłem spać. Zastanawiałem się czy może jestem spragniony czy głodny. Ale żadnej z tych potrzeb nie odczuwałem. Czegoś, albo może kogoś mi brakowało. Przekręcałem się z jednego boku na drugi, ale to nic nie dawało. Mimowolnie moje myśli krążyły koło jednego tematu : Anioł. Może to nie jest takie złe, może naprawdę nie boli. Leah wie więcej ode mnie, a mimo to zachęca mnie do poznania swojej 'drugiej osobowości'. Z drugiej jednak strony, wiedziałem, że ona jest z tym oswojona od dziecka i nie może wiedzieć jak ja to odczuwam.
A potem myślałem o Yarze. O tym jak mówił o Leah. Wzbierała we mnie złość, dlatego przestałem myśleć o nim, o aniołach, o wszystkim... 
Spojrzałem na komórkę, a gdy wziąłem ją do ręki ekran się podświetlił. W takich chwilach człowiekowi przychodzi na myśl tylko jedno : Dlaczego wcześniej nie dotknąłem tego telefonu?!
Spoglądnąłem na wyświetlacz, była jedna wiadomość od Leah. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tej wariatce. Byłem zaskoczony jej pytaniem w sms'ie. "Mogę wpaść? ;) "
Rozpromieniłem się. Zacząłem pisać, a tuż po chwili wysłałem wiadomość o treści : "Chyba wlecieć, młoda. Jasne. ;)"  Mimo, że nie lubiłem tych emotikon, teraz mi nie przeszkadzały.
Usiadłem na łóżku i patrzyłem przez okno, czekając na Leah. Po paru minutach ujrzałem cień, który zbliżał się do mojego okna. Dziewczyna lekko usiadła na parapecie. Widziałem jak zakłada naszyjnik, a po chwili skrzydła jakby wrastają jej się w plecy. Gdy już zniknęły, Leah weszła do pokoju. Cofnęła się lekko, stając tuż obok mnie. Chwyciłem ją za rękę, a ona drgnęła, jakby mnie wcześniej nie zauważyła. Ścisnęła moją dłoń i przysiadła obok. Chwilę milczeliśmy gdy ja ciężko westchnąłem.
- Nie mogłam zasnąć. - Wyznała w tym samym momencie co ja. Uśmiechnęła się wesoło i oparła głowę o moje ramię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz