To sen. Śnię na jawie, prawda? Marzyłem, aby to była moja wielka, pobudzona do działań wyobraźnia. Przytulałem się do Leah. Musiałem pokazać, że to wszystko jest dla mnie normalne i zrozumiałe, mimo, że nie było. Nie chciałem jej zawieść, co powoli widziałem w jej oczach. Godzina czwarta na zegarku, my stoimy w oknie wpatrując się w okolicę. Czułem się, jakbym był po wypadku. Nie do opisania był ból, który czułem, ale za nic nie chciałem pokazać tego dziewczynie. Spojrzała na mnie, jej włosy musnęły moją dłoń wplecioną w jej. Pocałowałem ją, tak czule, jak tylko się dało.
- Kocham Cię. - Wyjąkałem cicho. - Kocham Cię taką, jaką jesteś.
Zaśmiała się, całując mnie po raz kolejny. Złapałem ją za talię, delikatnie przyciskając ją do siebie.
- Jeżeli chcesz, mogę Cię wtajemniczyć w mój świat... - Powiedziała jakby zadowolona, odrywając swoje usta od moich. Nie na długo.
- Nie chcę. - Odpowiedziałem pewnie. - Nie teraz.
Poczułem, że potrzebuje jej bliskości. Całowałem ją bez opamiętania, a ona nie miała zamiaru się stawiać. Zaplotła swoje ręce dookoła mojej szyi, i przesunęliśmy się w stronę mojego łóżka. Leżała na mnie całowana, widocznie podniecona obecną sytuacją. Dotykałem ją, a ona jakby mruczała. Chwila stanęła w miejscu.
Buchający gorąc, spocone ciała i nieograniczona miłość.
***
Tej nocy nie zapomnę nigdy. Nie zapomnę też widoku jej nagiego ciała, leżącego tuż obok mnie. Czułem już, że wszystko jest na miejscu. Że budzę się obok niej, a ona nie znika. Po prostu przy mnie jest.
- Powinnam już wracać.
Podskoczyłem ze strachu, słysząc jej głos znienacka. Przed chwilą widziałem, że śpi. Widocznie myliłem się. Przechyliłem się delikatnie w jej stronę, dając delikatnie buziaka.
- Zostań...- Jęknąłem, wtulając się w Leah.
- Jeżeli rodzice zauważyli, że mnie nie ma... - Przerwała. - To w sumie nie mam po co wracać do domu. - Zaśmiała się, i powoli wygramoliła z łózka. Ja leżałem wyciągnięty pod kołdrą, obserwując jej zgrabne ciało. Ubierała się, zbierając po kolei porozrzucane swoje ubrania po pokoju. Samo wspomnienie, dlaczego były porozrzucane, wywołało u mnie natychmiastowy uśmiech. Miałem ochotę wtulić się w nią i nie puszczać, walczyłem ze swoim pożądaniem.
- Odprowadzę Cię. - Oznajmiłem, również zaczynając się ubierać.
- Nie, daj spokój. - Usiadła obok mnie, całując w policzek. - Jestem pewna, że wszystko Cię boli. - Spuściła wzrok, jakby zawstydzona. - Szczególnie, że trochę Cię wymęczyłam jeszcze tej nocy...
Zaśmiałem się. Nie wiem do końca czemu, ale chciałem się śmiać. Czułem taką potrzebę.
- Spędziłem dwa tygodnie w kącie pokoju, w egipskich ciemnościach. Proszę, pozwól mi wyjść na światło dnia.
***
Wyszliśmy zaraz po zjedzeniu śniadania, wchodząc jeszcze w nasz ulubiony park, siadając na mojej ulubionej ławce. Od kiedy pamiętam tu przychodziłem, a od kilku tygodni wiedziałem, że to miejsce jest stworzone dla mnie i dla Leah. Wspólne rozmowy, wspólne pocałunki, wspólnie spędzony czas, z dala od wszystkich.
- Naprawdę nie chcesz nic wiedzieć o tym, kim jesteś? - Zapytała nagle uśmiechnięta, wpatrując się w moje oczy. Przez dłuższy czas zastanawiałem się nad odpowiedzą, zmarkotniałem. Znów przypomniały mi się samotne dni spędzone w ciszy i ciemności.
- Nie chcę...- Jęknąłem cicho. - Jestem Luke, i nic więcej. - Musiałem powiedzieć wyraźnie coś nie tak, bo Leah spoważniałą i zrobiła jakby zezłoszczoną minę.
- Nie, nie jesteś tylko Luk'iem, jesteś An... - Przerwała przypominając sobie, że obok nas przechodziła masa ludzi. Prawdopodobnie nikt by tego nie usłyszał, mimo to się powstrzymywała. - Jesteś kimś niezwykłym, Luke. - Poprawiła się.
- Słuchaj... - Teraz to ja nieco się podirytowałem. Nie chciałem o tym mówić. - Skończmy ten temat. Zapomnijmy o tym, żyjmy jak dotychczas. - Leah podniosła się oburzona z ławki.
- Jak możesz mówić, abyśmy o tym zapomnieli? Luke, do cholery. Nie dziwi Cię to? Nie jesteś ciekaw, do czego jesteś teraz zdolny? Mam skrzydła. Ty też. I ty chcesz od tak, wymazać to z pamięci?
- A mam inne wyjście?
Leah odwróciła wzrok.
- Powinieneś się nastawić, że już nic nie będzie takie jak wcześniej. - Spojrzała na moją bransoletkę, a chwilę później ruszyła w stronę domu.
fajne :) ^^
OdpowiedzUsuńDziękujemy, Wiki.. ;3
Usuń