czwartek, 22 stycznia 2015

44 ~ Luke

- Chyba teściowie mnie nie polubią, nie?
Leah uśmiechnęła się szeroko, zabierając mi z dłoni papierosa. Wyrzuciła go do zlewu, po czym usiadła na moich kolanach.
- Cieszę się, że już o wszystkim wiesz. - Powiedziała cicho, patrząc mi głęboko w oczy. - Wiesz, dla mnie to też jest trudne.. Ja.. Nie chcę się mieszać w Twoje relacje z rodziną..
Głośno westchnąłem, dziewczyna naprawdę wyglądała na zakłopotaną.
- Ty nie chcesz się mieszać w moje relacje z rodziną? Nie żeby coś, ale przypomnij sobie z jakiego powodu mieszkasz u mnie. - Prychnąłem i chwyciłem paczkę z fajkami, wyciągając kolejnego papierosa.
- Bo Cię kocham. - Dziewczyna po raz kolejny wyszarpała mi go z ręki. - Tylko dlatego.
Podniosła się i energicznie odwróciła, wrzucając go znów do zlewu.
- I nie lubię jak cuchniesz popielniczką.
- Leah.. - Wziąłem głęboki wdech, starając się zebrać w sobie, aby powiedzieć to co nurtowało mnie od dawna. - Tak nie może być.
Wpatrywałem się w nią i czekałem na jakąkolwiek reakcję, czasem uwielbiałem patrzeć w jaki cyrk ona musi się teraz bawić.
- Oj dobra, ale ograniczyć byś mógł.
Zacząłem się śmiać. Wiedziałem, że odpowie wymijająco, chociaż wiedziała doskonale o co mi chodzi.
- Palnę Cię zaraz - Pocałowałem ją i postarałem się znowu brzmieć poważnie - Sytuacja z Twoimi rodzicami jest zbyt napięta.. Nie możemy bawić się w dorosłych. Jesteś za młoda.
Leah podniosła się i rękoma przetarła twarz, okazując zmęczenie. Nie tylko mnie to wykańczało.
- Idź się ubierz i idziemy.
- Co? - Dziewczyna wyraźnie zaskoczona aż zdrętwiała, patrząc się na mnie z niedowierzaniem. - Gdzie?
- Do Twoich rodziców. To trzeba wyjaśnić.
Wstałem i czekałem aż się poruszy, wykona jakikolwiek ruch. Widziałem, że jest spięta ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że kiedyś ten moment musiał nadejść.
- Tylko się pomaluj, nie chcemy ich wystraszyć.
Blondynka pacnęła mnie w ramię, a ja zaśmiałem się, po chwili wbiegając już po schodach na górę.
~~~~~~~~
- Juuuż? - Marudziłem, zakładając właśnie szarą bluzę z kapturem. Pan mroku i ciemności ma urlop, znów wyglądałem jak ja.
- Moment. - Poprawiała się od kilkunastu minut, w sumie nie wiedziałem po co. Przecież i tak była piękna. - Nie chcę ich przestraszyć. - prychnęła złośliwie, ale wyczuwałem odrobinkę uśmiechu.
Podszedłem do drzwi łazienki, przeglądała się w lustrze.
- Matko! - Wrzasnąłem potwornie głośno, a Leah aż podskoczyła, z ręki wypadła jej szczotka.
- Chryste! Co jest?! - Podbiegła, a ja myślałem, że zleję się ze śmiechu. Wyglądało to tak komicznie, że nie mogłem złapać powietrza.
- Nic... Nic.. - Tchu mi brakowało, nawet nie myślałem, że aż tak ją wystraszę.
- Ty potworze! - Tym razem oberwałem w łeb, nawet trochę zabolało.
- Warto było.. - Z uśmiechem wyszedłem z łazienki, schodząc po schodach, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Zatrzymałem się i przez chwilę zamyśliłem, zerkając na kalendarz. Mój uśmiech powoli zanikł.
- Camille.
~~~~~~~~
Dawno nie widziałem takiego aktorstwa ze strony kogokolwiek. Macocha wlazła do domu z podłą miną, a gdy ujrzała Leah, która chyba płonęła od środka ze stresu, na jej ustach pojawił się taki uśmiech, jakiego w życiu u niej nie widziałem. Przedstawiłem jej moją ukochaną, a ona zaczęła sypać komplementami i posyłała mi wymuszony uśmiech. Zrobiła naprawdę dobre wrażenie. Odłożyła bagaże i podeszła do blatu, na którym odłożyła reklamówkę wypchaną warzywami i owocami. Spojrzała na zlew, w którym leżały pogięte papierosy, z niesmakiem odwróciła się powoli w moją stronę.
- Wiedziałam, że nie zadbasz aby jeść coś zdrowego. - Palnęła, ale nadal się uśmiechała.
- Em.. Camille.. - Przerwałem zapowiadającą się przemowę na temat mojego niezdrowego odżywiania się, złapałem Leah za rękę.
- Ona tu mieszka. Od jakiegoś czasu.. I zostanie jeszcze przez jakiś czas.
Kobieta spojrzała zaskoczona, wyraźnie spoważniała. Odwróciła się znów do nas plecami, wyciągając z reklamówek jabłka.
- Wybornie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz