czwartek, 25 kwietnia 2013

10 ~Leah.

Miło było patrzeć na rozradowanego Chrisa. A jeszcze przyjemniej podglądać śmiejącego się Luka. Usłyszałam wołanie brata i od razu na myśl mi przyszło tylko jedno...
- Leah, chodź tu! - Krzyczał, a Luke stał obok niego.
- Jeżeli to to, o czym myślę... Wolę zostać tutaj. - Zaśmiałam się lekko. Wstałam i podeszłam do niego. - No?
- Gonisz! - Młody uderzył mnie w ramię. Stałam tam jak osłupiała, nie rozumiejąc co się stało. Czy Luke właśnie bawił się z czterolatkiem w ganianego? Westchnęłam cicho. - A może tak zabawimy się w ... chowanego? - Uśmiechnęłam się do brata, a potem spojrzałam na Luka.
- Dobry pomysł. - Potwierdził chłopak. Zaczęłam liczyć, a mój brat się schował. Wraz z Lukiem odeszliśmy na bok, by gra trochę potrwała, a za razem by młody nas nie szukał. Nie wiem czemu to zrobiłam, po prostu chyba chciałam dokończyć poprzednią rozmowę. No, może nie rozmowę. Widziałam gdzie brat się schował, więc nie trudno było co jakiś czas spojrzeć w kierunku drzewa. Usiadłam na trawie, a Luke tuż obok mnie. Słyszałam jak ciężko oddychał, zabawa z Chrisem była z pewnością męcząca.
- Jemu nigdy to się nie znudzi. - Kiwnęłam głową w kierunku drzewa za którym stał mój brat. 
- Z pewnością. - Odparł lekko zmieszany.
Sądziłam, że rozmowa się jakoś potoczy, ale dzięki mojemu cudownemu bratu straciłam okazję, na bliższe poznanie Luka. Wstałam i podeszłam bliżej rzeki. Przyglądałam się swojemu odbiciu, gdy nagle ktoś mnie popchnął. Woda była płytka, nic by mi się nie stało, ale gdy uderzyłam o podłoże mój naszyjnik prawie się urwał. Cała mokra spojrzałam nienawistnie na Chrisa. Nie na żarty się zdenerwowałam. Zawsze byłam spokojna, cicha. Chyba, że chodziło o bezpieczeństwo kryształu. Wstałam i podeszłam do niego bardzo blisko.
- Co ty masz w głowie?! - Czułam że krew napływa mi do policzków. - Wiesz co mogło się stać?! Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny, mam cię dość.
- Chciałem się bawić. - Powiedział cicho.
- Spierdzielaj, do rodziców. - Pokazałam ruchem głowy na miejsce gdzie siedzieli mama i tata. Chłopiec spojrzał na mnie z wyrzutem, ale posłuchał. Rozpuściłam włosy, by szybciej wyschły. Spojrzałam na Luka. przepraszająco. On również wyczuł, że byłam zestresowana.
- Przepraszam, muszę już iść. - Głośno westchnęłam i oddaliłam się za bratem.
Wieczorem dużo myślałam o tym jak rozmawiałam z Lukiem, jak chciał mnie pocałować... Szybko zasnęłam, bo następnego dnia musiałam iść do szkoły. Wstałam wcześnie, umyłam się, włosy zostawiłam rozpuszczone, a ubrałam się w top na ramiączkach i rurki, gdyż zapowiadał się bardzo ciepły dzień. Odprowadziłam Chrisa do przedszkola, bo rodzice nie mieli czasu, a potem udałam się do szkoły. Już z dość dużej odległości zobaczyłam Luka i Yaro. Mogłam obejść szkołę i wejść drugim wejściem. Jednak chłopcy mnie dostrzegli. Musiałam tamtędy przejść, jednak nie chciałam się witać z Yaro. Podeszłam i lekko się uśmiechnęłam. Do Luka.
- Siemka. - Przywitałam się z nim i już miałam odejść gdy mnie objął. Czułam się dziwnie, jednak byłam szczęśliwa.
- No, Luke, mógłbyś się odczepić od mojej laski.
Gdy Luke mnie puścił Yaro się do mnie "przyssał". Przytulał i przytulał, a ja po prostu nie chciałam być nie uprzejma. Spojrzałam na Luka i przewróciłam oczami. Nie było mi na rękę śmierdzieć papierosami... Luke się uśmiechnął i znów zrobiło mi się cieplej na sercu.
- Dobra, koniec tych czułości. - Powiedziałam do Yara i odepchnęłam go lekko. Ruszyłam do szkoły zostawiając ich z tyłu.
- Boże... - Westchnął Yaro zaciągając się papierosem. - Musi być moja. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz