piątek, 26 kwietnia 2013

16 ~ Leah.

Całą lekcję matematyki zastanawiałam się czy te teksty Yara i Mike'a były tylko prowokacją, czy może jednak prawdą. Sandy znów coś rysowała. Jednak byłam zbyt zajęta podziwianiem widoku za oknem, by spojrzeć na kolejne dzieło mojej koleżanki. Wkrótce potem zadzwonił dzwonek. Zamyślona wyszłam z sali i powlekłam się na ławki. Usiadłam na tym miejscu, gdzie wczoraj Luke i Yaro się kłócili. Wyjęłam śniadanie, a obok mnie usiadł Luke. Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem, a on zaczął mnie dźgać łokciem w bok.
- No przestań. - Pisnęłam. Spojrzałam na niego spode łba. Chłopak nadal się uśmiechał. - Co się stało z twoją dziewczyną? - Spytałam. Specjalnie nie powiedziałam "poprzednią" bo przecież jeszcze nie byłam jego dziewczyną. Przemilczał. Nadal siedział obok mnie i się uśmiechał, choć teraz trochę mniej. Przed nami przeszła Jessica, a Luke lekko się za nią obejrzał.
- To ona? - Zapytałam spokojnie. Znowu milczał. Jak małe dziecko patrzył mi w oczy, jakby nie kontaktował. I co, myślał, że odpowiedź odczytam z jego oczu? Może powinnam...
- Jaką będziesz miała teraz lekcję? - Zapytał. Jednak ja powtórzyłam swoje pytanie. Spojrzał na mnie nieco zawiedziony. Z pewnością sądził, że odpuszczę za pierwszym razem. - A o której kończysz?
- Luke, przestań!
- Co mam przestać? - Zaczął się ze mną przekomarzać. Wstałam i poszłam przed siebie. Doszłam do swojej szafki i zaczęłam wkładać do niej książki. Obok mnie stanął Luke i patrzył się na mój profil. Próbowałam na niego nie zwracać uwagi, ale nie było to takie proste. Włożyłam wszystkie książki do szafki i ją zamknęłam. Spojrzałam wyczekująco na chłopaka, by się przesunął. Gdy nie dało to żadnego efektu, próbowałam go wyminąć, ale świetnie blokował mi drogę. Zrobiłam obrażoną minę.
- To naprawdę przestaje być zabawne.
Luke podszedł do mnie bliżej, a ja się nie odsunęłam. Nie miałam jakoś odwagi odsunąć się od tego cudownego człowieka.
Przybliżył moją twarz do swojej. Kątem oka zauważyłam Yarego. Potem zamknęłam oczy. Początkowo wyczułam jego wzrok na swojej twarzy, później delikatne muśnięcie moich ust. Delikatnie otworzyłam oczy. Całował mnie. Niby zaskoczona, a nie protestowałam. Nie obchodził mnie Yaro patrzący na nas, ani ludzie, którzy otaczali nas z niemal wszystkich stron. Ta chwila była tak wyjątkowa, że mój gniew zniknął. Jakby skasował mi tym pamięć. Powoli się odsunął, a odczucie jego ciepłych warg na moich ustach zniknęło. Otworzyłam oczy. Stał przede mną zadowolony, jakby czekał na moją reakcję. Uśmiechnęłam się lekko, on również. Rozradowana przytuliłam się do niego, a on objął mnie równie... Czule.
A potem zadzwonił dzwonek. Lekko zdezorientowana rozejrzałam się dookoła. Yaro stał tam, gdzie go widziałam przed momentem. Po prostu zabijał mnie wzrokiem. Patrzyłam na niego ze spokojem, Luke również. Yaro odszedł, a my staliśmy na - już - pustym korytarzu. Ja spóźniona ostro na chemię, on na biologię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz