Kompletnie nie rozumiałam postępowania Luka. Po tym jak mu powiedziałam, że czuć od niego papierosy nie całowaliśmy się. Odprowadził mnie pod sam dom, a ja nawet nie pozwoliłam mu się przytulić. Byłam zdenerwowana.
W domu tata mnie pytał, czemu tak późno wróciłam. Bo zawsze wracam przed dwudziestą, a teraz taki wybryk - godzina dziewiąta. Moi rodzice chyba nie wiedzieli, że mam osiemnaście lat. Albo nie chcieli o tym wiedzieć. Cóż, niezbyt się tym przejmowałam. Miałam do niemal wszystkiego prawo, jeszcze tylko miesiąc i oficjalnie będę osobą pełnoletnią.
Przebrałam się i zamknęłam się w pokoju. Zasnęłam szybko, i rano powinnam była czuć się wyspana. Jednak nie było tak. Obudziłam się spóźniona, a w dodatku strasznie bolała mnie głowa. Rodziców, ani brata już nie było w domu, tak więc mogłam sobie pozwolić na jeden dzień wolny od szkoły. Przed godziną siódmą po południu nikt się nie zjawi. A potem i tak nikt nie będzie się interesować moim losem. Mogłę odpoczywać.
Poszłam po łazienki i wzięłam silną tabletkę. Wróciłam do pokoju. Usiadłam na ziemi i zdjęłam naszyjnik. Od razu poczułam ciężar spoczywający na moich plecach. Siedziałam teraz na środku pokoju, opatulona śnieżnobiałymi skrzydłami. Były ogromne, a pióra miękkie, delikatne. Obróciłam się, by lepiej się im przyjrzeć. Były takie piękne... Rozpostarłam je, a piórami strąciłam obraz ze ściany.
Wstałam i zrobiłam dwa kroki w stronę okna. Skrzydła były tak duże, że nie mogłam się z nimi swobodnie poruszać po pokoju. Spojrzałam na ogród, na zarysy szkoły... Mogłabym zrobić coś szalonego... Wylecieć przez okno, i czekać na Luka pod szkołą. I niech wszyscy wiedzą, że jestem aniołem. Ale pomimo tego, że byłam takim dziwnym stworzeniem... Można nawet powiedzieć, że boskim... Byłam również tchórzem, i jak mój brat, ojciec, mama i cała reszta rodziny, odpowiedzialna za swój ród. Według ludzi byliśmy tylko wymysłem, niech więc tak pozostanie.
Założyłam wisior na szyję, a już po chwili skrzydła zniknęły. To za jego pomocą, chroniłam swoją tajemnicę. I już nie raz oberwałam za... No na przykład ćwiczenie z tak długim naszyjnikiem na lekcjach wychowania fizycznego. Co prawda, rzemyk mógłby być krótszy, ale nie wadził mi. Położyłam się, i czekałam, aż ból głowy przejdzie. Wkrótce zasnęłam.
Obudziłam się po południu, bez zawrotów i bólu głowy. Tak więc, pełna chęci do życia, i głodna poszłam się najeść, a potem wykąpać. Około osiemnastej dostałam sms'a od Luka.
" Nie było Cię, proszę odezwij się. "
Odpisałam równie krótko, bo nie wiedziałam co dokładnie napisać. "Odezwij się". Słowa przez które nagle nie masz nic do powiedzenia, nie wiesz co zrobić. Twój słownik staje się ubogi, i akurat w tym momencie, na przekór losu, chcesz milczeć.
" Nic się nie stało. Możesz wpaść jak chcesz ... "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz