,, Daj sobie z nią spokój ", cisnęło mi się na usta za każdym razem,
kiedy Yaro spoglądał na Leah z podnieceniem w oczach. Poprzedniego dnia
myślałem trochę o tym co zaszło nad rzeką, jednak chciałem wymazać to z
pamięci. Gdyby nie Chris, całowałbym się z dziewczyną, która podoba się
kumplowi. Jeżeli sytuacja byłaby na odwrót, porządnie bym się wkurzył.
Dlatego nie chciałem, aby to się powtórzyło. Widząc Leah przed lekcjami
czułem, że wypadałoby się jakoś przywitać. Zwykłe " siemka ", to byłoby
za mało. Przytuliłem ją na powitanie, co chyba nie zwróciło większej
uwagi. Często tulę się do koleżanek, zastępując tym samym " dzień dobry!
" . Więc czemu tym razem miało być inaczej?
- Tylko mi jej nie wyrwij. - Powiedział całkiem na poważnie David, siedzący obok mnie na chemii.
- Hmm? - Mruknąłem, zaskoczony tym stwierdzeniem. - Chyba nie mówisz o Leah?
-
Właśnie, że kurde o niej mówię. - Syknął, chyba nieco rozdrażniony. Nic
na to nie odpowiedziałem. Spuściłem głowę patrząc na swój zeszyt,
udając, że robię notatkę. Na następnej przerwie widziałem ją parę razy,
jak szła z Sandy na kolejne zajęcia. Nie zauważyła mnie, choć rozglądała
się dookoła. Yaro gdzieś zniknął z kumplami, pewnie poszli na
papierosa. Usiadłem na ławce przed klasą, czekając na dzwonek. Chciałem
już wrócić do domu. A raczej do swojego pokoju, zamknąć się i nie
wychodzić do ludzi. Nie miałem ochoty widzieć macochy, a mimo to byłem
do tego zmuszony. Chciało mi się spać. Byłem zmęczony, może dlatego, że
nie spałem pół nocy. Nie mogłem zasnąć, sam nie wiem czemu. Ostatnią
lekcją była matematyka, która zdawała się trwać wiecznie.
- Depresja wieku średniego? - Szturchnął mnie w ramię Jeremy. - Przybity jakiś jesteś dzisiaj.
- Depresja to zbyt fachowa nazwa... - Westchnąłem. - Ja bym to nazwał zmęczeniem.
- Jessica? Nią jesteś zmęczony?
Spojrzałem
na dziewczynę siedzącą w pierwszej ławce. To była Jessic'a, ta sama, z
którą widziałem się w sobotę. Nie powiem, żeby to spotkanie było
koszmarne bądź nie do zniesienia... Po prostu nie była w moim typie,
jeżeli można było to jakoś nazwać. Przejechałem ręką po swoich włosach,
nabierając głęboki wdech.
- A ja wiem... - Odparłem, sięgając po telefon. - Może trochę. - Jeremy zaśmiał się, i szturchnął mnie w ramię.
- Durny jesteś. - Spojrzał na Jessic'ę. - Taka laska, a ty jeszcze wybrzydzasz.
- Nie wybrzydzam. - Odpowiedziałem od razu, nie zastanawiając się nad odpowiedzią. - Po prostu, nie dla mnie.
Zadzwonił
dzwonek, a ja wyszedłem z sali jako pierwszy. Może dlatego, że
spakowałem się dziesięć minut przed czasem, i słysząc dzwonek byłem
gotów na wyjście z klasy. Zszedłem bocznymi schodami, nie patrząc przed
siebie. Po chwili byłem już na podwórku, z papierosem w ręce. Chciałem
go właśnie odpalić, gdy usłyszałem czyiś głos.
- Hej! - Odwróciłem
się. Stała tam Leah, w potarganych przez wiatr włosach. - Zaczekaj... -
Powiedziała nieco ciszej, podbiegając w moją stronę.
- Powinnaś stąd uciekać, Yaro zaraz przyjdzie. - Nie miałem tego dnia humoru, co widocznie można było wyczuć w moim głosie.
- Trudno. Słuchaj... - Zaczęła ciągnąć, powoli, jakby szukała odpowiednich słów. - Ta sytuacja, wczoraj...
- Spoko, byłaś przemoczona. Miałaś prawo się wściec.
- Nie, chodzi mi o.. - Przerwała, spoglądając mi w oczy. - Zanim przybiegł Chris.
Wiedziałem jaki moment ma na myśli, jednak pozwoliłem, by mówiła dalej.
-
Eh... Luke. Jak prawie mnie... No, prawie mnie pocałowałeś. - Wydusiła
wreszcie, a ja wbiłem wzrok w ziemię. - Chciałam tylko powiedzieć, że...
-
Nie, daj spokój. Wygłupiłem się, zapomnij. - Nie mówiłem do końca to,
co chciałem powiedzieć. Jednak nie zamierzałem kręcić z dziewczyną,
którą lubi David. Źle by się to skończyło. - Trzymaj się. - Powiedziałem
cicho, oddalając się od Leah, która stała jakby wrosła w ziemię.
Takie zachowanie wydawało mi się najbardziej słuszne, mimo, że nie do końca było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz