niedziela, 28 kwietnia 2013

20 ~Leah.

Staliśmy tak jakiś czas - on całujący mnie po szyi, a ja z zamkniętymi oczyma. W końcu je otworzyłam, jednak były tak zaszklone, że nic nie widziałam. Mrugnęłam kilka razy i spojrzałam w odbicie w lustrze.
- Wierzę Ci. - Odparłam cicho, a głos mi się załamał. Luke przytulił mnie mocniej, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Odwróciłam się w jego stronę i otarłam lekko policzkiem o jego szyję.
- I już nie masz żadnego kontaktu z tą dziewczyną?
- Nie, wyjechała gdzieś.
- To czemu Yaro o tym mówił, po co?
- Z pewnością po to by nas skłócić. Ale mu się nie udało. - Uśmiechnął się lekko. Spojrzał na mnie, jakby chciał swoją szczerość pokazać w swych pięknych oczach.  Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych. Odskoczyłam lekko i spojrzałam na zegarek. Pewnie rodzice wrócili, z Chrisem. Otarłam łzę, która spływała mi po policzku. Wtedy do pokoju wszedł Chris, a gdy ujrzał Luka, podbiegł do niego i się przytulił. Ignorując mnie, oczywiście.
- Luke, Luke. - Piszczał uradowany.
- Cześć młody. Jak było w przedszkolu?
- Fajnie! - Krzyknął Chris i zaczął gestykulować rękoma, jakby chciał opisać cały swój dzień machnięciem ręki. 
Luke pogłaskał go po głowie, a młody uśmiechnął się szeroko. Do mojego pokoju weszli mama i tata. Byli nieco zdziwieni gdy ujrzeli Luka.
- Mamo, tato... Poznajcie Luka. - Wybełkotałam zmieszana. Mama przekroczyła próg pokoju, a za nią tata.
- Margaret Saylen. - Przedstawiła się moja mama i uścisnęła dłoń Luka, który ku mojemu zaskoczenia pocałował ją w dłoń, odpowiadając:
- Luke Craven, bardzo miło mi poznać. - Mama uśmiechnęła się delikatnie, chwilę później przedstawił się tata. Nastała głucha cisza. W końcu tata spojrzał na mnie znacząco.
- Córcia, słuchaj. My z Chrisem jedziemy do dziadków. - Powiedział i spojrzał badawczo na Luka. - Będziemy wieczorem. - Dodał i wyszli.
Chris się zapierał, nie chciał iść. Ze łzami w oczach żegnał Luka, jakby miał go już nigdy nie zobaczyć.
Kiedy drzwi ostatecznie się zamknęły, usiadłam na łóżku. Luke obok mnie. Spojrzałam na jego rękę, na ranę, a potem na bransoletkę. Chwyciłam jego dłoń i zaczęłam się przyglądać czarnemu aniołowi. Był taki ... Zadziwiający. Niby z kamienia, ale nie do końca. Rzemyk był czarny, zresztą tak samo jak mój. Przez przypadek drapnęłam paznokciem ranę, a na twarzy Luka ukazał się grymas bólu.
- Nie, tak nie może być. - Powiedziałam stanowczo i spojrzałam w oczy chłopaka.
- Ale co masz na myśli? O co chodzi? - Zapytał zdezorientowany.
- O to, i o to... - Wskazałam ranę i dotknęłam sińca na jego policzku. - Co musi się stać by Yaro w końcu przestał?
- Nic... Znudzi mu się. - Pocałował mnie lekko, co po raz kolejny sprawiło, że zapomniałam o czym przed momentem mówiłam. Gdy się odsunął myśl powróciła.
- A jeśli nie?
- Leah, jestem pewny. - Spojrzał wpierw na mnie, a potem na obraz który leżał na podłodze. - Co tu się stało? - Spytał żartobliwie. - Tłukłaś się po całym pokoju?
- Można tak powiedzieć. - Zaśmiałam się lekko. Luke przeczesał delikatnie moje głosy, a potem wtulił się w moją szyję. Uśmiechnęłam się lekko...
Byłam szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz