środa, 24 kwietnia 2013

7 ~ Luke.

W czasie przerwy zauważyliśmy z Yarem, że Leah wchodzi do biblioteki. Poczułem, że muszę mu się zrewanżować, więc zaproponowałem by za nią pójść. Siedziała zaczytana przy jednym ze stolików, więc zdecydowałem się podejść, Yaro gadał z Jeremy'm. Po chwili stał już obok mnie, siedzącego obok dziewczyny. Szczerze mówiąc, nie imponowała mi. Cicha i zamknięta w sobie, nie wiem co było w tym kręcącego. Podczas tej krótkiej rozmowy nawet się trochę pośmialiśmy, może nie była aż taka zła. Yaro rzucił jakiś tekst, który najwidoczniej ją speszył, bo zaczęła znów czytać. Mimo tego nadal udawał rozbawionego. Czy ona właśnie dała mu tym samym kosza? W każdym razie, czułem się zbędny. Nie chciałem się ingerować w kontakty między Yarem i jego wybranką, prawdopodobnie bym wszystko spieprzył. A jeszcze bardziej prawdopodobne było, że to by była dziewczyna na jeden dzień, co i tak odbiło by się w pewnym stopniu na mnie. Zadzwonił dzwonek, Yaro zniknął za drzwiami biblioteki wraz z Jeremy'm. Podniosłem się powoli, sięgając po torbę.
- Poszedł wreszcie? - Usłyszałem cichy głos Leah.
- Hmm? - Początkowo nie zrozumiałem jej pytanie. - Yaro?
- Tak... - Podniosła się. - Przepraszam, jest trochę...
- Nachalny? Chamski? Durny? - Leah zaśmiała się pod nosem.
- No, minimum jedna z tych cech do niego pasuje.
Uśmiechnąłem się lekko, przyglądając się jej błękitnym oczom. Ona wpatrywała się w moje, jakby widziała w nich coś więcej. Przełożyłem torbę przez ramię, odwracając się od blondynki. Teraz miałem matematykę i choć mogłem się spóźnić, nie chciałem. Nie ze względu na zamiłowanie do nauki czy coś w tym stylu, ale nie chciałem się z nią zaprzyjaźniać. Yaro byłby nieźle wkurzony. Dla mnie ciągle była tylko tą 'nową'. Ruszyłem przed siebie, wychodząc z biblioteki. Korytarz był już prawie pusty, a ja powoli ruszyłem w kierunku sali matematycznej. Przeszedłem spory kawałek korytarza, za chwilę znajdując się w sali.
- O, Craven. Jak zwykle spóźniony. Siadaj już. - Powiedziała niewzruszona nauczycielka, pokazując ręką na ławki.
- Dawaj tutaj, ziomek. - Usłyszałem wśród szumów głos Yara. Wypatrzyłem go na końcu sali.
- Wie pani, ludzie emo tak mają. Nie zależy im na... Niczym. - Zaśmiała się Monic, siedząca obok Jessic'i, która skarciła ją wzrokiem. Ludzie często uważali mnie za człowieka tej subkultury, bo miałem średniej długości, czarne włosy. Do tego byłem wysoki, czasami ubierałem się na ciemno. Nie powiem, że ludzie się mnie bali. Byłem dość znany w szkole, i lubiany - Nie miałem nigdy z nikim problemów. Ludzie wyrobili sobie takie zdanie na mój temat również przez moją bransoletkę na ręce. Było to coś na zasadzie ciemnego sznurka, na którym zawieszona była postać czarnego anioła. Miałem ją od zawsze, i była dla mnie czymś ważnym. Jedyna pamiątka po moim prawdopodobnie, dawnym życiu. Anioł był wykonany jakby z kamienia, nie byłem pewien, co to jest. W każdym razie, kumpli zawsze ona interesowała.
- Williams. - Zwróciła uwage nauczycileka. - Przestań pajacować. Od tego mamy tutaj innych geniuszy.
Słysząc to, Yaro podniósł się z miejsca i z uśmiechem na twarzy ukłonił się w stronę klasy, a wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ja również uśmiechnąłem się szeroko, zmierzając na puste miejsce obok Davida.
Lekcja minęła bardzo szybko, może dlatego, że całą ją spędziłem na śmianiu się i wygłupianiu z Yarem. Zaczepiał Monic'ę, potem ja zabrałem jej czapkę, zakładając na głowę. W końcu typowa lekcja mojej klasy. Dostałem oczywiście za to burę od nauczycielki, ale nie ruszało mnie to. Wypomniała mi, że nie zachowuję się jak porządny chłopak, który przygotowuje się do matury. Racja, nie byłem typowym pochłaniaczem wiedzy.
Na następnej przerwie poszedłem z Yarem na papierosa, wraz z Jeremy'm, Jessic'ą i Mike'm. Trochę pożartowaliśmy, a Jessica zrobiła scenkę miłosną i wtuliła się w moje ramiona, ni stąd ni zowąd. Delikatnie się od niej odsunąłem, z uśmiechem na twarzy, idąc w kierunku szkoły. Yaro został jeszcze pod bramą, czekając na Mike, gdy ja byłem już pod budynkiem. Otworzyłem drzwi do szkoły, gdy nagle wpadła na mnie Leah, zaczytana w jakąś książkę.
- Przepraszam! - Niemalże pisnęła, dopiero po pewnym czasie spostrzegając, że wpadła właśnie na mnie. - Ojej. - Wyrwało jej się, a na jej ustach pojawił się uśmiech. - Sorki. - Dodała.
- Powinnaś mniej czasu spędzać przy książkach, a trochę bardziej poćwiczyć wymijanie ludzi. - Również się uśmiechnąłem, odsuwając się na bok, by mogła swobodnie przejść. Zamknęła książkę, przechodząc spokojnie przez drzwi.
- Dzięki za radę. - Dodała, a ja wszedłem do środka szkoły. Wchodziłem po schodach, myśląc o tej dziwnej dziewczynie... Odstawała od reszty, a mimo to wydawała się być normalna. To wtedy po raz pierwszy miałem wrażenie, że ją lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz