Wyszedłem od Leah gdy tylko jej rodzice wrócili z powrotem do domu.
Rozmawialiśmy jeszcze o głupotach, opowiadaliśmy o sobie. Mimo, że byłem
w niej zakochany, nadal wydawała się być dla mnie tajemniczą, nieznaną
osobą. W sumie, nie wiedziałem o niej wiele. Wiedziałem jak się nazywa,
gdzie mieszka i poznałem część jej rodziny. Nie chciała opowiadać o
poprzednim domu, co robi na wakacje, ani co zamierza robić w
przyszłości. Powtarzała tylko, że nie planuje w przyszłości niczego
większego, z pewnych powodów, których nie wyjaśniła.
W domu macocha
urządziła mi awanturę, o rzekome wandalizmy - Widziała mojego sińca na
twarzy i podrapaną rękę. Uważała, że napadając kogoś oberwało mi się.
Było to na tyle śmieszne, że z uśmiechem na twarzy, nie wyjaśniłem jej
nic, tylko zaszyłem się w pokoju.
,, Miałeś napisać, jak wrócisz
do domu. Ze względu na Twojego kochanego kumpla, mam znacznie większe
powody by się zamartwiać bardziej, niż zwykle. " - Napisała do mnie Leah.
Rzeczywiście,
zapomniałem. Miałem ją poinformować, że wróciłem bezpiecznie do domu.
Przesadzała może trochę, ale jej niepokój był uroczy. Znów chciałem ją
przytulić. Dorwałem się do zeszytu od angielskiego, pisząc wypracowanie.
Nie chciałem już na samym początku zawalać jakiegoś przedmiotu. Reszty
planu nie sprawdzałem, ze względu na moje lenistwo. Otworzyłem okno.
Była piękna, gwiaździsta, lecz nieco chłodna noc. Zbliżała się jesień
wielkimi krokami, było czuć w powietrzu. Na razie chciałem jednak
cieszyć się zielenią za oknem, nie znosiłem zimnych pór roku. Zapaliłem
papierosa.
- Nawet nie odpisałeś, chłopcze mój drogi. - Rzuciła
nieco podirytowana, jednak mimo chęci uświadomienia mojego błędu,
uśmiechała się.
- Wybacz, wziąłem się za odrabianie lekcji. - W końcu
dotarłem do niej, całując ją na powitanie. Jakby z dnia na dzień, nie
widziałem już w tym nic złego. Mimo braku pewności myślałem, że jesteśmy
parą. Jeżeli byłoby inaczej, nie pozwalała by na takie scenki. Wtuliła
się we mnie jak każdego dnia, a ja pocałowałem ją w czoło. Uśmiechnęła się i poczułem, że właśnie jej szukałem przez całe życie. A przynajmniej tak mi się wydawało. Przy bramie minęliśmy Yar'ego i resztę kumpli. Jeremy się przywitał ze mną tak jak zawsze, a David i Mike skarcili go spojrzeniem.
- No, co? - Wkurzył się Jeremy. - Nie mam zamiaru mieszać się w waszą debilną kłótnię, i udawać, że go nie znam. - Dodał oburzony, i razem z nami wszedł do szkoły. Yaro chyba był zaskoczony, bo nic na to nie odpowiedział. Z Jeremy'm spędziliśmy prawie wszystkie przerwy, dzień jednak się długo ciągnął. Na długiej przerwie nie znalazłem Leah pod klasą, więc przeszedłem się po szkole, przeszukując ją wzrokiem. Zadzwonił dzwonek, a ja nigdzie jej nie znalazłem. Przeczuwałem, że poszła do biblioteki, a ja po prostu zapomniałem tam sprawdzić. Korytarz opustoszał, a ja nie wiadomo dlaczego zostałem jeszcze chwilę, jakby czekając na to, że ją zobaczę. Było to trochę nienormalne, bo przecież nie widziałem jej tylko czterdzieści pięć minut.
- Ogarnij się! - Usłyszałem z daleka, dość ciche warknięcie Yarego. Co jak co, ale jego głos rozpoznawałem bardzo dobrze.
- Odwal się gnoju.. - Leah. To była ona, na sto procent. Przez moją głowę przewędrowało nagle setki myśli. Pierwsza z nich przedstawiała Leah pod ścianą, a nad nią Yaro z nożem w ręce. Nie czekałem dłużej, zacząłem biec przed siebie. Biegłem tak szybko, a korytarz mimo to wydawał się być najdłuższą trasą jaką kiedykolwiek przebyłem. Dobiegłem do końca, i skręciłem w prawo. Było to jedyne takie miejsce w szkole, przy drzwiach do starej sali od języka Francuskiego. Praktycznie nigdy nikogo tu nie było, nawet uczniowie nie zaszywali się w ten nieco zakurzony, stary zakątek szkoły. Przed moimi oczami ukazał się Yaro i Leah. Dziewczyna była przyciskana do parapetu okna, a David trzymał ją z całych sił. Miała podwiniętą koszulkę, a Yaro trzymał ją za tyłek, chyba starając się ją pocałować. Jak on do cholery śmiał ją tak dotykać, w dodatku w szkole? Przecież w każdej chwili mogła go usłyszeć jakaś nauczyciela. Niewiele myśląc rzuciłem torbę, rzucając się na Davida. Wywrócił się zaskoczony, i zacząłem go tłuc po twarzy, jakby wstąpił we mnie zupełnie ktoś inny. Leah szybko dorwała się do swojego plecaka, i oddaliła na bezpieczną odległość. Yaro w tej bójce nawet mnie nie drasnął. Za to ja pozbawiłem go jednego zęba, i ozdobiłem mu twarz pięknymi sińcami. Jeszcze nigdy się tak nie zachowałem. Gdyby Leah nie pobiegła po nauczycielkę z najbliższej sali, pewnie trzaskałbym go tak do utraty przytomności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz