Pocałowałem ją. To było bardzo spontaniczne, ale w sumie, jak najbardziej poprawne. Widziałem radość w jej oczach i szczęście, którym mogłem się z nią podzielić. Widziałem Yara, który stał kilka metrów dalej. Widział mnie i Leah, całujących się. Teraz wydało mi się to szalone, byłem niemalże skazany na obitą mordę. Jednakże w tym momencie, miałem zbyt dobry humor, by się tym przejmować. Drugą sprawą która mnie dręczyła, była odpowiedź na pytanie Leah. ,, Co z Twoją dziewczyną " ? Miała na myśli fragment tego, co powiedział Yaro. Miałem mu to jak najbardziej za złe. Wiedziałem, że Leah teraz może czuć się nieco zestresowana, i miała do tego prawo. W zeszłym roku miałem problemy z pewną dziewczyną, racja... Jednak nie było to nic, czym mógłbym się chwalić. Nie chciałem, by Leah się tym dowiedziała. Bałem się, że mi po prostu nie uwierzy.
- Yaro nas widział. - Szepnęła, siedząc obok mnie na ławce w parku. Była godzina ósma wieczorem, w parku robiło się szarawo, a mimo to, nadal było tu pięknie. - Wiesz, w szkole.
- Nie ważne. - Odpowiedziałem pewnie, uśmiechając się. Przeczesałem jej włosy palcami, wpatrując się w jej usta. Znów miałem ochotę ją pocałować, ale się powstrzymałem. Mimo tego, chciałem zachować jakiś dystans. Wszystko po kolei.
- A mi się wydaje, że ważne. Nic głupiego nie zrobi? - Zapytała spokojnie, cichutko, jakby opowiadała mi jakąś bajkę, a w jej głosie nie było ani grama lęku. Początkowo zastanawiałem się nad odpowiedzią, jednak znów zacząłem mówić tak, by ją uspokoić.
- Przecież Ci mówiłem, że jest wszystko w porządku. - Odpowiedziałem, robiąc już poważną minę. Podciągnąłem się na ławce, siadając bardziej schludnie. Wpatrywałem się gdzieś w dal, gdzie biegał rudy pies. Tak naprawdę nie skupiałem się nad psem, ale zastanawiałem się, co będzie nadal z Davidem.
- Dzisiejsza wasza rozmowa nie wskazywała na to, żeby wszystko było w porządku. - Powiedziała nieco głośniej, z niepewnością w głosie.
- Nie przejmuj się.
Chciałem brzmieć jak najbardziej pewnie, aby nie wzbudzać niepożądanego stresu.
- A teraz powiesz mi, co miał na myśli? - Znów ten temat. Wiedziałem od razu, o co jej chodzi, jednak starałem się palić głupa.
- Hmm? - Mruknąłem, zapalając papierosa.
- O tą dziewczynę, o której wspomniał Yaro.
Wziąłem głęboki wdech, odwracając od niej głowę. Jak mogłem jej to wytłumaczyć, nie tracąc jej zaufania?
- Nic nie miał na myśli. - Powiedziałem cicho, unikając jej wzroku. Zaciągnąłem się papierosem, wstając z ławki. Wyglądało to jakbym nie chciał, by było czuć od niej papierosy, jednak tak naprawdę liczyłem, że zmienimy temat.
- Proszę, tylko tego nie rób. - Jęknęła, nie spuszczając ze mnie swojego spojrzenia.
- Czego? - Spytałem, tym razem już zaskoczony jej prośbą.
- Nie okłamuj mnie.
Jej prośba sprawiła, że czułem jak sumienie rozrywa mnie od środka. Przetarłem oczy ręką, co zasugerowało, że czuję się w zakłopotaniu.
- Leah... Długa historia, w dodatku nieprawdziwa. Nie martw się, nie jestem seryjnym mordercą. - Dodałem nieco z ironią, co speszyło Leah.
- Jak chcesz. - Oparła się plecami o ławkę, teraz to ona odwróciła ode mnie wzrok. Zgasiłem papierosa, zbliżając się do Leah. Przykucnąłem przed nią, przechylając się w jej stronę. Chciałem ją pocałować, jednak ta odsunęła się ode mnie, co mnie początkowo zaskoczyło.
- Śmierdzisz fajkami. - Burknęła, jednak z łatwością można było stwierdzić, że to nie to było powodem jej zachowania. Zaśmiałem się pod nosem, widząc jej gburowatą minę. Usiadłem znów obok, łapiąc ją za rękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz